poniedziałek, 25 kwietnia 2011

areyoukiddingme?

Zawsze chce mi się pisać, kiedy nie mam nic mądrego do napisania.
 Przechodzę swego rodzaju kryzys osobowościowy.
 Chwilowo mam czerwone włosy. Nie no serio, nie wytrzymałam, kupiłam szamponetkę w tesco i już. Niby po 6-8 myciach ma zejść, ale jak znam życie, to do wakacji potrzyma, jak ostatnio. Wyglądam niewąsko, o tak. Oby spłynęło do środy.
 Co chwilę zastanawiam się, czy nie kupić obcasów 15cm na platformie 2,5. Pewnie bym kupiła, ale na cóż mi takie. Chodzić się w tym nie da, ewentualnie postać, ale znowu okazji do stania nie widzę. Ledwie się utrzymuję na 10cm, a mi w głowie takie szpile, haha. Sama się z siebie śmieje, choć tyle się we mnie nie zmieniło. Ale spójrzcie na ten kształt! brałby, no braaaałby.
(vero-vila.pl)

na szczęście nie lubię obcasów...
  Kupiłam sukienkę. I to nie dziwne dla mnie, w końcu mam pełno tego czegoś w szafie. Że noszę raz na rok to inna rzecz. Kupiłam fioletową, falbaniastą sukienkę, z czarną kokardką w pasie, bez ramion. No słodko. Błagam tylko żeby nie nadarzyła się okazja do ubrania jej, BŁAGAM.
Choć jak się tak teraz zastanawiam... mam tą kieckę, to może dobry pretekst by kupić te obcasy...?
Ale na cholerę mi one.
Odbiło mi kompletnie.
Kryzys to kryzys.


Zastanawiałam się nad wstawieniem jakiejś Lady Gagi, czy Bajbera, ale stwierdziłam, że jeszcze aż tak źle ze mną nie jest.


Życzę sobie z całego serca, abym czytając tę notkę za jakieś pare tygodni, wybuchła gromkim śmiechem i zaczęła przeglądać allegro w poszukiwaniu nowych trampek.

2 komentarze:

  1. Szpilki niczego sobie, fajną rzeczą są, ale mi tam wystarcza moje 10 cm :D

    OdpowiedzUsuń
  2. mi zazwyczaj wystarcza moje 0 ; >

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy